Nasza wycieczka dobiegała końca dlatego na koniec wróciliśmy do Bangkoku, aby za kilka dni wzlecieć do nieba i ponownie zawitać na naszej polskiej ziemi.
Tym razem postawiliśmy na zupełnie inne lokum. Zlokalizowane znacznie bliżej głównego centrum - SIAM. Tam odbywały się największe imprezy towarzyszące. Uroczystości i świętowanie Tajów. Wyjątkowe i jeszcze wówczas po niespełna miesiącu, ogromnie dla nas zaskakujące jaki SPOKÓJ może panować w Tajlandii / Bangkoku.
Zdjęcie poniżej przedstawia widok z naszego okna w ciągu dnia. Złoto i prawie ruina. Bardzo często można było spotkać się z totalnym paradoksem w Tajlandii.
W przeciwieństwie do dziennego światła, nocne widoki z naszego okna były wyjątkowe. Trzeba przyznać, że po zmroku wszystko wokół wygląda fantastycznie. Światła, umiarkowane neony i gwar wieczornego świętowania.
Wychodząc za róg ulicy, wprost na główną drogę - każdego dnia zatłoczoną, tym razem spotkało nas niesamowite zaskoczenie. Wprost nie do uwierzenia. SONGKRAN sprawiło, że zapanował, w pewnym sensie, wyjątkowy spokój. Żadnych samochodów, pędzących ludzi czy ulicznego jedzenia. Po prostu cisza...
cd.
Tajski nowy rok, to również święto polewania się wodą. Jednak nasz lany poniedziałek to tylko delikatne pokropienie (pewnie też z racji temperatury i pory roku). W Tajlandii, w Bangkoku, gdzie doświadczyliśmy "święta wody" ;), po prostu wszędzie stały beczki z wodą. Grupy ludzi chodziły z pistoletami na wodę. Wszyscy, którzy wyszli na ulicę i jeździli Tuk-Tukami polewali się wodą.
Poniższe zdjęcie z największego weekendowego marketu Chatuchak. Worki z lodem i oblewanie się wodą.
Oblewania cd.
Cudowny park Rod Fai w bezpośrednim sąsiedztwie Chatuchak. Gdzie spokojnie można usiąść i odpocząć, po dziennym szaleństwie zakupowym i wodnym.
Tajski nowy rok, to również uczta dla podniebienia. Wszędzie bogactwo smaków. Chciałoby się zjeść wszystko lub prawie wszystko. Oczywiście fizycznie nie ma takiej możliwości. Wszystko wyglądało po prostu wyjątkowo apetycznie.
Jeszcze mi ślinka cieknie jak widzę poniższe zdjęcie ananasów, tych jedzonych właśnie tam w Tajlandii. Być może pamiętacie z artykułu o TAJSKIE JEDZENIE, te wyjątkowo soczyste ananasy z pieczonym kurczakiem? Być może umieszczone zdjęcie i sposób podania nie były zbyt wyrafinowane, jednak smaki i połączenie wyśmienite. Po prostu palce lizać.
Poniżej nasza kolacja w czasie Songkran. Dużo i dooobre. To chyba był Pad Thai z kurczakiem ;)
Główny środek transportu podczas SONGKRAN. Wypolerowane i gotowe do akcji. Kierowcy bardzo dobrze znają tą zabawę. Także dodatkowo dostarczają wrażeń turystom. Dosłownie "święto lania wody", jest wyjątkowo atrakcyjne i niesamowicie zabawne kiedy wszystko dzieje się również między turystami w Tuk Tukach ;)
Teren wokół stadionu narodowego w tej części Bangkoku, którą mieliśmy po drodze od/do naszego lokum. W czasie SONGKRAN wyjątkowa cisza, wieczorem ludzie biegający wokół tego obiektu - dawało poczucie takiego naszego europejskiego klimatu. Niedaleko SIAM.
Wszystko wyglądało tak naturalnie i spokojnie jak w nasz typowy niedzielny poranek. W Tajlandii to wyjątkowy czas, który chyba po raz drugi w roku się nie powtarza.
W trakcie dnia, jednak już całkowicie przemoczeni dotarliśmy do kawiarni gdzie otrzymaliśmy pyszną kawę i przekąskę. Byliśmy przekonani, że obsługa w końcu nas wyprosi, bo po prostu z nas kapała woda. A wokół stolika robiła się kałuża... Chyba jednak byli na to przygotowani ;)
Podsumowujące zdjęcie z SONGKRAN. Nasze pistolety na wodę, przy polewaniu się z wiader i węży ogrodowych, okazały mało wydajne i nie ratowały nas w wodnych opresjach ;D.
Na koniec jeszcze wrócę do zasad jakie panowały w uliczkach, gdzie ludzie polewając się wzajemnie wodą, tworzyli wspaniałą zabawę i wyjątkową atrakcję dla turystów. Były to miejsca, przeznaczone do wodnej zabawy, gdzie również były bramki kontrolne wejściowe i wyjściowe. Porządku pilnowała tamtejsza "straż miejska". Zwracali również ogromną uwagę na to aby mieć na sobie odpowiedni strój, który nie odsłaniał zbyt wiele. W przeciwnym wypadku nie można było tam wchodzić. Tylko w części widać to za nami na poniższym zdjęciu.
Mimo to, cudowna zabawa!
Tak więc z tajskim nowym rokiem pożegnaliśmy się z Tajlandią.